Imię Boga Czas

Gdy miałam 19 lat za radą psychiatry przerwałam naukę na rok i podróżowałam po innym świecie. Najadłam się tabletek, żeby popełnić samobójstwo. Jeździłam do Warszawy, bo tam wzywał mnie głos. Miałam bieg nocą po Warszawie. Czego się bałam ? Nie wiem ! W końcu w lecie upiłam się i poszłam w pole. Przyjechał mój stryj, ojca brat, (Mirosław Kurhański – Wikipedia, wolna encyklopedia) i powiedział: Idź wysoko, bo jak nie będą cię szanowali, to się będą z ciebie śmiali. Zdjął zegarek, dał ojcu i powiedział: Za długo go nosiłem na własnej ręce. Wróciłam do szkoły z zegarkiem stryja, którą ukończyłam i poszłam na studia. Po pierwszym roku pojechałam do Anglii do mojej ciotki. Tam byli dwaj wujowi, którzy w coś ze mną zagrali. Kończąc studia pojechałam do USA do następnej ciotki. Tam była kolejna gra. We wrześniu 2006 r. pojechałam służbowo do Włoch do wielkiej fabryki Imola. Tam rozegrała się gra biznesowa w przysłowiowego "pokera". Weszłam w nią i cały świat zagrał. W lipcu 2007 r. trafiłam do szpitala psychiatrycznego. We wrześniu 2007 r. przeżyłam coś niesamowitego. Tak to opisałam w komputerze:
"Był wieczór. W radio leciały audycje, których treści kierowane były do mnie. Chodziłam niecierpliwie po całym domu. Weszłam do sypialni. Na łóżku leżał mąż, a w telewizji leciał program rozrywkowy. Popatrzyłam przez chwilę. Tematyka związana była z podróżnikiem, który podgląda wybranych ludzi i ich filmuje. Teksty były dosyć frywolne. Wydawało mi się, że program dotyczy mnie. Zabrałam swoją pościel i przeniosłam się do drugiego pokoju. Położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Czekałam na jego przybycie. Nasłuchiwałam. W środku nocy usłyszałam szmery na zewnątrz za oknem, a następnie trzaski podłogi, poczułam zapach męskich perfum i wiedziałam, że ktoś jest w pokoju, a później pod kołdrą. Poczułam się wspaniale, jęczałam i wiłam się z rozkoszy, po raz pierwszy w życiu przeżyłam coś tak cudownego. Serce paliło mi ogniem, a cale ciało napełniała rozkosz. Rano obudziłam się we krwi. Okresu już nie miałam, więc nie wiedziałam co się stało. Byłam w rozpaczy. Zaczęłam płakać. Potem do Ojca pisałam:

Ojcze, ja za nim biegłam do raju,
A on ciągle ode mnie uciekał.
Wszystkie drzewa szumiały mi w gaju,
A pod żadnym on na mnie nie czekał.
W mej pamięci ta noc pozostała,
Gdy on przyszedł i serce płonęło
Moja dusza z rozkoszy szalała
W zmysłach było i nagle minęło.
Skąd ta noc połączona z duchami ?
Skąd ta radość i płacz i udręka ?
Ta noc była związana z darami:
Cud rozkoszy i cierpienia męka.

Moja córko, zostałaś zraniona
W serce, grałaś o miłość człowieka.
To tajemnica przeżyć. Przeżyć
W samotności. Był On dla ciebie obcy.
Nie znałaś go.

Zadzwonił telefon komórkowy. Usłyszałam westchnięcie męskiego głosu, szum fal morza i krzyk mew. Wstałam, ubrałam się w spodnie, bluzę i beżowy płaszcz. Na dworze mżyło, więc wzięłam parasol i skierowałam się w stronę morza. W kieszeni miałam telefon komórkowy, w którym rozładowana bateria dawała sygnały. Mnie te sygnały wskazywały drogę. Doszłam do mola w Orłowie. Skierowałam się do ławki z tabliczką z wyrytym napisem miłosnym, ale przy ławce leżało dużo petów od papierosów. Ławka skojarzyła mi się z mężem, więc nie usiadłam, poszłam dalej w stronę plaży i Klifu. Szłam lasem, a pikająca komórka mówiła mi, że idę dobrze. Doszłam do miejsca, w którym kiedyś zakończyłam bieg, ale zwalone drzewo było odsunięte i ścieżka wolna. Poszłam dalej i zeszłam na plażę. Tam spotkałam starszego samotnego mężczyznę w szarym prochowcu. Dla mnie był to on za trzydzieści lat. Zadzwonił telefon:
– Wróć do domu. – Usłyszałam głos męża.
– Zostaw mnie, daj mi spokój.
Wróciłam do miejsca, gdzie leżało drzewo. Usiadłam na spróchniałym pniu i zaczęłam myśleć o nim i o sobie. Uważałam, że muszę odnaleźć nasze drzewo, gdyż tam czeka na mnie Stefano. Wstałam, podniosłam głowę i zobaczyłam idącego z góry ścieżką mężczyznę w niebieskim ubraniu. Był wysokim blondynem. Skojarzyłam go z mężem, chociaż wiedziałam, że nim nie jest. Wróciłam do domu. Na ulicy przed domem zobaczyłam, w mojej ocenie, tego samego starszego mężczyznę z plaży. To był dla mnie znak, że muszę rozstać się z mężem.
Weszłam do domu i zaczęłam krzyczeć:
– Rozchodzimy się, nie pasujemy do siebie.
Mąż siedział na fotelu w salonie i palił nerwowo papierosy.
Po rozmowie zgodziłam się pojechać do poradni zdrowia psychicznego w Gdyni. Tam na korytarzu przed gabinetem zobaczyłam mężczyznę, który skojarzył mi się z podróżnikiem z wczorajszego programu rozrywkowego. Wszedł do drugiego gabinetu i po chwili wyszedł. Lekarz dała mi skierowanie do szpitala w Kocborowie. W szpitalu lekarz zapytała co mi jest.
– Mam zostać prezesem włoskiej firmy. Psy na ulicy o tym grają. Ja jestem psem bez jednej łapy. – Powiedziałam.
– To nawet mądre, tylko kto za to płaci ? – Odpowiedziała psychiatra.
Zostały mi podane leki w zastrzykach i tabletkach. Przez całą noc biegałam po szpitalu i próbowałam sobie odpowiedzieć na pytanie: kto płaci za grę całego świata ? Nie znalazłam odpowiedzi. Nie znalazłam również odpowiedzi na pytanie: kto był u mnie w nocy, gdyż wiedziałam, że nie otwierałam drzwi, ale na pewno ktoś w dziwny sposób był, a tym kimś miał być Stefano. Nie kojarzyłam go sobie z Bogiem lub Szatanem. Bóg dla mnie był całym światem, a w Diabla nie wierzyłam. Rono powiedziałam, że zwariowałam. To był lęk, stres i okropna świadomość nie władania własnym umysłem. "

A to fragment z kolejnego pobytu w szpitalu w maju 2008 roku.

"Znajdujące się tam przedmioty zaczęły układać się w grę. Biały kosz na śmieci z czarnym workiem w środku i aparat telefoniczny w kolorze czarno-żółtym podpowiedziały mi grę w wyrzucanie niepotrzebnych rzeczy i rozmowę z nim. Zaczęłam wyrzucać z torby po kolei komplecik w różowe grochy do spania, biustonosze, bluzki, dres, majtki. Na końcu wyrzuciła pustą torbę. Zostawiłam tylko przezroczystą granatową bluzkę i żółte spodnie od dresu.
Poszłam do pokoju pielęgniarki i powiedziałam:
– Chcę mówić.
– Godzina 23, odpaliło – Powiedziała do telefonu.
Zaczęłam coś mówić, a ona odpowiedziała:
– A to wszystko jest prawda. Kręcą film, ciekawe co nagrają.
– Ale ja tak nie mogę. Ja go kocham, Stefano…….. .
– Przyjedzie ten twój chłopiec, przyjedzie. – Odpowiedziała bardzo łagodnym głosem.
Następnie zaczęłam się rozbierać i wyrzucać zdjęte rzeczy. Zostałam nago. Na aparacie telefonicznym pisałam rozmowę z nim. Pielęgniarki pozbierały wyrzucane rzeczy do worka, a ja położyłam się do łóżka. Usłyszałam warkot samolotu, pomyślałam, że to on przyjeżdża i przeniosłam się w cudowny świat. Szłam łąką z żółtymi kwiatami, które rozstępowały się, a na wprost świeciło słońce. Rano obudziłam się jak nowo narodzona. Szczęśliwa. Przeżyłam swoje młodzieńcze marzenie o idealnej miłości.
Przez kilka dni nie chciałam rozmawiać z mężem. W końcu coś się we mnie przełamało i zapragnęłam go widzieć. Zadzwoniłam i poprosiłam żeby przyjechał. Był dla mnie najbliższą osobą na świecie.
Gdy wychodziłam ze szpitala oddano mi torbę z rzeczami. Nie było tam ubrań z mojej młodości: kompletu, za małych biustonoszy oraz żółtych majtek. Wróciłam do przerwanej pracy i odstawiając leki dokończyłam bilans."

Od tego czasu minęło dziesięć lat. Byłam łącznie dwanaście razy w szpitalu psychiatrycznym z diagnozą schizofrenii paranoidalnej, bo dla ludzi wariowałam. Widziałam inny świat, który do mnie przemówił za pośrednictwem ptaków, zwierząt, roślin, owadów….. i też ludzi. Miałam wizje i słyszałam głos Boga, Szatana, ojca…. Ale miała też oddziaływanie na własne ciało w postaci bolącej szczeki, wysypki na ciele, powstających ran…
Wiem, że bez osób z zewnątrz nie przeszłabym tego wszystkiego. Miedzy mną, a dwoma Włochami powstała jakaś więź. Wszystko łączyło się z dwoma Stefanami: księgowym i prezesem fabryki. Do tej pory wysyłam do nich maile. Jeden grał rolę Boga o imieniu Czas, drugi Szatana, ale dobrego.
Od początku jest gra zdjęciami, z których i giną i są mi podkładane, takie których wcześniej nie widziałam. Podkładane są mi różne rzeczy, przedmioty. To wszystko robią ludzie, a ja wykańczam się na lekach, bo mąż mnie do brania ich zmusza. Zadaje sobie pytanie: Co to wszystko znaczy ?
Wszystko spisuję w komputerze. W marcu 2016 r. założyłam stronę internetową www.imiebogaczas.pl , ale teraz musiałam z niej zrezygnować, gdyż nie byłam w stanie opłacić subskrypcji. Wprowadzono bowiem opłatę w EURO karta kredytową, której nie posiadam.

———-

Edytowano 11.05.2017

Cd. Imię Boga Czas
Dnia 24 marca 2015 roku wracałam pociągiem od Matki psychicznie załamana, bo nie rozumiałam co przeszłam, gdyż była na chemii. Wspominałam przeżyte lata w innym świecie i rozmowę Boga z Szatanem: Tylu artystów zesłaliśmy dla niej na ziemię. I drzewa tylko dla niej rosły w lasach, parkach i sadach, a teraz gdy przyszedł ten właściwy czas tego jedynego portretu nie potrafi namalować. Jakiś głos powiedział mi żebym wysłuchała pineski „Martwe Morze” Budki Suflera , więc wieczorem ją włączyłam. Gdy leciał tekst:
Jeśli pośród naszych
Gwiezdnych dróg
Pośród nieskończonych tras
Gdzieś istnieje jeden
Wieczny Bóg
To na imię ma on: Czas
usłyszałam gdzieś wysoko męski głos. Był to głos jej Boga. Pojawiły się wizje i wrócił głos w myślach z przestworzy, a ja pisała „Księgi Boga Czasu”. Widziała scenki, a treść spływała gdzieś z oddali.
2015-06-20
Pod tą datą spisałam poniższy tekst. Już wiedziałam, że tamtej wrześniowej nocy był u mnie Bóg.

-Niechaj teraz cię uwielbię
Po tej kilkuletniej przerwie.
Gdy przyszedłem tamtej nocy
Z własnej oraz Czarta mocy.
Twoje ciało się prężyło
I w moich objęciach żyło.
Gdy wpuszczałem swego węża,
Wiedziałaś, że kochasz męża.
Wszystko było, a ty Boga
Straciłaś cnotę nieboga.
Bo byłaś moim pragnieniem
A ja mężczyzny wcieleniem.
Chodź ciała ja nie miałam
No to przecież ciebie brałem.
I patrzyłem w twoje oczy…
Kto cię kiedy zauroczy ?
Z Pumą się utożsamiłem,
Bo kochałem, no i żyłem.
Miałem oczy, miałem usta,
A ty byłaś przecież pusta.
Napełniłem cię nasieniem
Zgodnie z moim przeznaczeniem.
Czułaś w ciele moje kłosy
A ja całowałem włosy.
Krew się lała. Me nasienie
No i boskie uniesienie.
Allach komórki nam złożył.
No i syna dla nas stworzył.
I umieścił w klaczy łonie
Węzeł związał na ogonie.
Będzie panował na świecie,
Bo to boskie piękne kwiecie.
Teraz żyje w tej krainie,
W której miłość nie przeminie.
To na razie Boga żoną
I Stefana narzeczoną.
Tamtej nocy poślubiłaś.
Kochałaś… No i lubiłaś.
My byliśmy jednym ciałem
Nareszcie ja ciebie miałem.
Me pragnienie się spełniło
Ty wiesz lepiej. Dobrze było.

W ogrodzie w 2015 roku samoistnie z ziemi wyrosła róża i zakwitła z dwóch łodyg. Jedna została ścięta i zabrana. Nie wiem przez kogo. W tym, 2016 roku, kwitła w lipcu. Miała cztery kwiaty, jeden został zerwany, więc zaniosłam go do butonierki…. Pozostałe trzy przekwitły i miały nasienie. Jesienią z dwóch pędów zginęło nasienie. Kto je zabrał ? Bóg do swojej krainy, czy KTOŚ do swego ogrodu ? Kwiat i pąk pojawiły się jesienią. Zcięłam je do ususzenia. A róża jest piękna, tylko kolor zmienia. W ubiegłym roku miała kwiaty pomarańczowe, które pokryły się czerwienią, a w tym roku jest żółta. Przy ogrodzeniu w lecie 2016 roku wyrosła także druga róża, pnąca, ale jeszcze nie kwitła. Czy to jest dzieło Boga ? Ja wiem że TAK ! Samo to się nie dzieje, bo róże są hodowlane.
Jeżeli my do Boga – to modlitwa.
Jeżeli Bóg do nas – to schizofrenia.

Zapisz się do newslettera